zuzAnioły

"Aniołów nikt sobie nie wymyślił. Są starsi od Adama i Ewy."

Ks. Jan Twardowski

czwartek, 23 maja 2013

..i jeszcze jeden....


A w zasadzie jedna.
Ta z potrójnej serii..
Dziś zielono i wykrojnikowo. Dla mamy, oczywiście.

 Przez chwilę ta kartka była liftem kartki Klaudii/Kszp... ale im więcej na nią patrzę, tym bardziej tym liftem nie jest. I tym bardziej nie lubię tych motyli....

A ja.. a ja znowu zniknęłam.
Gościłam rodziców u siebie, teraz tylko tatę.
Przeszły ze trzy burze w ciągu tygodnia, ale już jest ok.
Spokój. Praca w domu to ogromny spokój.
Dawno nie było mi tak dobrze... :)
Ściskam Was zatem ciepło- bo za oknem słonko, ale ziiimno bardzo.
Buziole!


środa, 15 maja 2013

Druga z trzech

Kolejna kartka, też Mamina, ale okazja inna :)
 Koronkowa i delikatna - taki był zamiar. Na papier czaiłam się miesiącami, aż w końcu przyszedł TEN dzień :) Postanowiłam jednocześnie, że ciacham wszystkie papiery, jakie mam. Bez sentymentów... bo tyle pięknych nowych kolekcji dookoła, a ja ciągle płaczę nad starociami. 
Więc się niniejszym OGARNIAM i wycinam wszystko, co mam. O. :)

Słonko świeci, wszystko jest pięknie zielone dookoła.
Moje obawy odnośnie zmiany sposobu pracy zostały w tym tygodniu rozwiane do najmniejszych drobinek.. co mnie cieszy niezmiernie.. :)
Cieszą mnie również Wasze odwiedziny i ciepłe słowa pozostawiane. 
Dziękuję Wam za nie :)
Buziaki!!

wtorek, 14 maja 2013

Usiadłam i zrobiłam


Trzy. Trzy kartki na raz.
Aż jestem sama zaskoczona.
Ale jak już złapałam koncepcję i wybrałam papiery, to nie było zmiłuj... :)
Tym oto sposobem bałagan w pracowni zrobił się natychmiastowy, ale - muszę przyznać- lubię go. 
Odgarniam tylko kawałeczek biurka, stawiam komputer i już jest biuro :D
A w przerwach cieszę oczy ścinkami, kwiatkami, listkami, itp...

Nie ma co gadać jednak, czas na dowody.
Oto pierwszy. 
Kartka urodzinowa dla mojej Mamy:

I to tyle na dziś :)
Dziękuję za uwagę i miłego dnia życzę!!

środa, 8 maja 2013

O przedłużonej majówce...

Moje Drogie...
Bywam tu ostatnio bardzo rzadko, za co bardzo Was przepraszam.
I jednocześnie dziękuję wszystkim tym, które tu zaglądają z nadzieją, że zobaczą coś nowego, niektóre z Was słówko miłe zostawią... Dziękuję zatem za tę cierpliwość Waszą i wyrozumiałość...

Pisałam jakiś czas temu, że weny nie ma, zapału, chęci... Wy mi na to, że wróci...
Nie wraca. Troszkę jest to spowodowane zmianami, które się właśnie w moim życiu dzieją.
Sprawy zawodowe przybrały obrót dosyć ciekawy i właśnie jestem w trakcie spełniania swoich zawodowych marzeń :D Z pracy w korporacji przeniosłam się do pracy w domu. 
Jest miło, przyjemnie, ciepło... Tylko gdzie i kiedy ja w tych moich szpilkach... ? ;)

Ale, ale ... pewna mądra osóbka uświadomiła mi przyczyny mojego stanu niechęci do robótek.
Dawno, daaaawno temu pisałam Wam, że anioły były moją terapią na smutki. Im smutniejsza, tym ładniejsze wychodziły...  A teraz, no cóż... Jam szczęśliwa jak nigdy jeszcze!!!! Brakuje słonych łez, które były składnikiem anielskim! Stąd ta niemoc. Więc z jednej strony mi żal nieco i trochę tęsknię za wycinaniem, klejeniem, lepieniem... ale.. no same rozumiecie. 
Jeśli takie są przyczyny, to ja się zmuszać nie będę!! :D

No tak, czy siak- dziś anioł zaległy, którego bardzo lubię. W scenerii wiosennej. 

 Ten włochaty kawałek, to drapak Tymona, na którym anioł stanął do sesji.
Niestety, kocia zazdrość nie pozwoliła na zrobienie kolejnych zdjęć...
Dlatego to ostatnie w nieco innym świetle...
Na dziś to tyle.
Kilka skrzydlaków czeka na publikację więc pojawię się niebawem.
No i może uda mi się zasiąść do stołu - z uśmiechem.. 
I sklecę jakąś maminą, radosną kartkę.

Tymczasem ściskam Was ciepło i dziękuję za jestestwo :D